środa, 10 lutego 2016

#Imonanobuy!

     Nieformalnie dołączam do denkująco-niekupującej społeczności instagramowo-blogowo-youtubowej.
     Moją guru jest AmberF - kobieta wykończy wszystko co wpadnie jej w ręce. W końcu po latach wirtualnej rozpusty na youtube doczekaliśmy się nowego trendu. Zamiast ciągłego bombardowania nowymi zakupami babeczki starają się "wyciągnąć kasę" z produktów, w które zainwestowały.

     W tym roku postaram się nie kupować produktów, których nie potrzebuję. Od dłuższego czasu staram się pozbywać nadmiaru kosmetyków do makijażu. Doszłam do pewnego maksimum, które jestem w stanie zaakceptować i nie chcę ponownie wchodzić w posiadanie dziesiątek produktów, z których nie jestem w stanie dostatecznie korzystać. Zakupowy problem mam właściwie jedynie z cieniami do powiek.

Tak wygląda mój aktualny zbiór cieni
Paleta I Heart Chocolate z I Heart Makeup, Maybelline Color Tatoo w odcieniu On and On Bronze, cień My secret nr. 505, Paleta The Balm Of Your Hand, paleta pojedynczych cieni - Pierre Rene nr. 32, 33, 47, 01,57, 69, Inglot Matte 351, Matte 353, AMC 52, Matte 390,  MAC Satin Taupe, Rimmel Backstage
 

Jeśli chodzi o kolorówkę, to jak na razie w 2016 r. kupiłam jedynie Duraline z Inglota, który pomaga mi zużyć ciemne cienie do powiek ( wymówka:)).

Zobaczymy jak będzie wyglądało zdjęcie moich cieni  za rok.

30 dni z Mischevious Marissa

Dałam radę!:) Oto dokumentacja moich postępów z 30-dniowego używania tego samego cienia z palety The Balm Of Your Hand.

PRZED

PO


Spodziewałam się większego wgłębienia, ale i tak cieszę się z efektu. Niestety nie dla mnie cieniowa monogamia i na pewno tego nie powtórzę:)

Pan That Palette - Aktualizacja

     Nadszedł czas na podsumowanie stycznia i obnażenie prawdy na temat 30-dniowego cieniowego postu. 
    Starałam się używać palety codziennie, ale stronienie od innych cieni trochę mi nie wyszło:) Niestety podniosłam stopień trudności, ponieważ przez 30 byłam zmuszona do używania cienia z palety The Balm of Your Hands (tak, zmuszona:)). Przez to cienie z palety Pierre Rene, które mogłabym nałożyć na całą powiekę, zwyczajnie leżały odłogiem. 



Z czym miałam największy problem?
     Z nudą... Już po tygodniu miałam myśli samobójcze:) Denkowanie palety jest okropne i wymaga siły woli oraz cierpliwości. Jednego i drugiego mi brak.
   Poza tym niektóre z tych cieni zwyczajnie mnie zawiodły. Jasne maty są bardzo kredowe, wyglądają na powiece jakbym nałożyła tonę tynku. Z tego powodu zastępowałam je innymi cieniami.

Czego się nauczyłam?
     Ten projekt zmusił mnie do wymyślenia zastosowań dla cieni, które w normalnych warunkach zostałyby zapomniane. Metaliczny cień nr 32 okazał się genialnym dodatkiem do bazy pod cienie. Sam w sobie jest dosyć mokry, więc idealnie się z nią miesza.

POSTĘP:





A może małe oszustwo?:)
     Ciemne cienie z reguły zużywają się wolniej, ale jest na to sposób. Kupiłam Duraline z Inglota i bezczelnie robię z nich eyelinery. Dzięki temu w czarnym cieniu wydziobałam już  ładne wgłębienie.

Moje cele na następny miesiąc
Na Youtube popularne stało się wyznaczanie krótkoterminowych celów. Moim jest dotknięcie dna w 2 cieniach -33 i 47.

Ostateczne przemyślenia
     Jestem człowiekiem małej wiary i słabej woli. Nie jestem pewna czy chcę zużyć tę paletę do końca. Możliwe, że zamienię projekt Pan That Palette na Hit Pan That Palette i spróbuję tylko dotknąć dna we wszystkich cieniach.

sobota, 2 stycznia 2016

Kiedy figlarna Marissa się zmęczy czyli test wydajności cieni do powiek

     Na pewno nie raz zastanawiałyście się jak szybko zużywają się cienie,  szczególnie jeśli zamierzacie zainwestować w droższe kosmetyki. Spróbuję przeprowadzić test - przez cały miesiąc na moich powiekach gościć będzie ten sam cień. 


     
     Na pierwszy rzut wybrałam cień Misschevious Marissa firmy TheBalm z palety TheBalm of Your Hand. Do dyspozycji mam 1 g produktu.



     Dodam jeszcze kilka technicznych szczegółów:) Jestem fanką średnio skomplikowanych makijaży, więc zawsze używam kilku kolorów. Cień o którym mowa będzie nakłaany na 3/4 powieki ruchomej, pędzlem do rozcierania Hakuro H77. Zauważyłam, że zazwyczaj potrzebuję 8 "pacnięć" pędzla w cieniu. Używałam go już 2 razy, więc zostało jeszcze 28:)

wtorek, 22 grudnia 2015

Pan That Palette czyli Zdenkuj Tę Paletę!

     Pod wpływem Youtube podjęłam wyzwanie i  postanowiłam dołączyć do społeczności denkujących.
     Ten projekt nie jest jeszcze popularny na polskim Youtube, ale mam nadzieję, że niedługo będzie, ponieważ uwielbiam oglądać te filmy i przede wszystkim aktualizacje.




MOJE ZASADY
- wybieramy jedną paletę cieni, najlepiej prawie nietkniętą
- zużywamy cienie do ostatniego grama
- co miesiąc pokazujemy swoje postępy (film lub zdjęcia)

     Najpopularniejszym wyborem na Youtube są paleta Chocolate Baar lub Lorac PRO.
Ja postanowiłam wybrać moją niedawno skomponowana paletę Pierre Rene Match System                  ( gramatura nieznana, ale sądzę, że każdy cień ma ok 1-1,2g). Nie używam jej zbyt chętnie, właściwie to jej nie lubię:) Poza tym cienie są małe i idealne do dziennego
makijażu. 

     Analizując osiągnięcia innych denkujących zauważyłam, że ok. 18-gramową paletę zużywają w około 10-11 miesięcy. Hmmm...3  jasne matowe cienie powinnam zużyć w ciągu 3 miesięcy, ale z resztą nie pójdzie tak łatwo.


                                                        cienie nr: 32, 47, 01
                                                                        33,57,69



Jakie są moje przewidywania na temat zużywania tej palety?

cień nr 32 - Może być kiepsko z osiągnięciem denka, ponieważ jest to beżowy cień o wykończeniu typu  mega "frost", a do tego ma mokrą konsystencję podobną do  cieni Kobo. Nie współpracuje zbyt dobrze z resztą cieni, ale może wymyślę na niego jakiś sposób. Widać go z kilometra i moim zdaniem nie nadaje się do niczego, ale jak denko to denko:)

cień nr 47 - Bardzo ładny, brzoskwiniowy prawie matowy cień. Nadaje się na powiekę ruchomą jako cień bazowy, do załamania powieki za jasny, pod łuk brwiowy za ciemny. Pyli się niemiłosiernie i jest bardzo niewydajny, ale za to pigmentacja jest ok. Powinnam szybko się go pozbyć.

cień nr 01 - Moja miłość! Szokująco napigmentowany, genialnie się rozciera. Najlepszy matowy ciemny ciepły brąz ever! Osypuje się, ale nikt nie jest doskonały:)  Nadaje się również do robienia kresek. Raczej nie pójdzie mi z nim tak szybko, tym bardziej, że konsystencję ma nieco bardziej wydajną niż poprzednik.

cień nr 33 - Ładny jasny beż. Niestety w połączeniu z wilgotną bazą potrafi miejscowo ciemnieć, więc nie jestem pewna czy nadaje się pod łuk brwiowy. Na pewno będzie genialny do zewnętrznego kącika i jako cień bazowy na powiekę ruchomą. Osypuje się i kiepsko z wydajnością.

cień nr 57 - Bardzo interesujący kolorek - taki trochę kolor mauve, połączenie kawy z mlekiem i zimnego fioletu. Kupiłam go do modelowania załamania powieki, ale niestety nieco się zawiodłam. Cień nie jest do końca matowy. W przypadku stosowania tych cieni na powiekę ruchomą jest to nawet plus, ale do załamania mojej opadającej powieki potrzebuję czegoś totalnie matowego. Ach, nic nie wygryzie z tej pozycji Inglota 390...

cień nr 69 - Po prostu zwykły czarny cień. Świetnie sprawdza się na linii rzęs i jako utrwalacz kredki do powiek. Osypuje się przy tych czynnościach, ale jeszcze nie trafiłam na czarny cień, który by tego nie robił. Ciężko będzie go zużyć, bo czerń w makijażu stosuję oszczędnie.



     Zobaczymy jak mi pójdzie. Wyzwanie zaczynam 1 stycznia a kolejne aktualizacje będę zamieszczać na blogu co miesiąc.




środa, 7 maja 2014

Ile warta jest moja twarz?

Ten tag krąży po blogach i Youtube już od dłuższego czasu. Zainspirowana cudzymi podsumowaniami postanowiłam, że spontanicznie "podliczę" mój dzisiejszy makijaż.

Zaznaczę przy tym, że każdego dnia mój makijaż wygląda inaczej, a cała kolekcja kosmetyków trochę mnie przeraża. Wolę skupić się na tym co mam na twarzy tylko dzisiaj, ponieważ wyjdzie taniej i moje zdrowie psychiczne nie ucierpi, co jest szczególnie ważne przed jutrzejszą wizytą w Rosmanie na lakierowo-szminkowej  promocji:)

Moja dzisiejsza twarz:)

1. podkład Rimmel Match Perfection nr 101 classsic ivory - 38zł
2. korektor pod oczy Inglot nr 96 - 32 zł
3. korektor do twarzy Inglot wkład do kasetki - 10zł
4. puder Rimmel stay matte transparentny 26zł

5. cień do brwi Flormar odcień średni - 15zł
6. cień inglot nr 358 (używany do brwi) - 10zł
7. tusz do rzęs Maybellinhe Colosal Volume - ok. 30zł
8. eyeliner Miss Sporty brązowy metaliczny -8 zł
9. cień Rimmel odcień Backstage - 18zł
10. cienie Inglot  matte 351, pearl 393, AMC 53 - 30 zł
11. szminka Eveline anti age - 10 zł

RAZEM: 227zł

Cena chyba nie przeraża, ale ilość produktów trochę tak, przynajmniej mnie. Nakładam makijaż o 5 rano, zajmuje mi to jakieś 20 minut z przerwami na zaparzenie herbaty. 
Nie wiem czy to długo, ale ja zwyczajnie lubię ten mój codzienny rytuał i nie wyobrażam sobie rezygnacji z niego po to żeby pospać 20 minut dłużej:)

wtorek, 18 marca 2014

MOJE KWC

Przedstawiam listę kosmetyków do makijażu , które są ze mną od dawna i bardzo nie lubię się z nimi rozstawać.

1. baza pod cienie Hean
2. tusz do rzęs Essence Multi Action
3. tusz do rzęs Maybelline 
5. eyeliner Wibo czarny
6. kredka do powiek Essence Long Lasting w odcieniu Hot Chocolate
7. podkład Rimmel Match Perfection
8. puder Rimmel Stay MJatte
9. szminka Maybelline Mystic Mauve
10. szminka Avon Frozen Rose
11. cienie Inglot 353, 390, 407, 402, 358, 63, 393
12. paleta 5 cieni Flormar w odcieniach brązu nr 07
13. cienie pojedyncze Miyo - Dusty Ella, Rockstar Robyn
14. cień pojedynczy Pierre Rene w odcieniu Deep Purple (odpowiednik Blueberry z Kobo)
15. bronzer P115 z Flormaru


I coś pod makijaż:
Ziaja matujący krem z filtrem 50+ 
Eva Natura krem pod oczy  z ekstraktem z ziela świetlika
Floslek żel pod oczy z babką lancetowatą

Wishlist czyli Chciejolista:)

Oto 19 rzeczy, które muszę mieć!:)

PALETY CIENI
NYX  For Your Eyes Only "Beautiful  Green Eyes"
Wet&Wild "Comfort Zone"
Sleek "Au Naturel"

POCZWÓRNE PALETKI CIENI
Essence Quatro "To Die For"
Essence Quatro "Over The Taupe"
Flormar Pretty nr P045

CIENIE POTRÓJNE
Wet &Wild "Sweet As Candy"
Wet&Wild "Walking on Eggshells"

CIENIE POJEDYNCZE
Maybelline "On And On Bronze"
NYX Jumbo Pencil "Milk"
NYX Jumbo Pencil "Cottage Cheese"
Chanel Illusion d'Ombre  "Emerveille"
Makeup For Ever Aqua Creme nr 13 
Kobo "Golden Rose"

SZMINKI
MAC "Plumpful"

BŁYSZCZYKI
NYX "Beige"
NYX "Tea Rose"

RÓŻE
MAC "Well Dressed"

BRONZERY
The Balm "Bahama Mama"



poniedziałek, 9 grudnia 2013

C'mon Chameleon! czyli Kameleon od Catrice

Popularny kameleon jest jednym z moich ulubionych cieni do podkreślania załamania powieki. Jeśli zastanawiacie się nad jego zakupem to świetnie trafiłyście. Oto  ochy, achy i wady tego produktu:)


KOLOR: Naprawdę unikalny brąz mocno połyskujący na butelkową zieleń (duochrome), która dominuje w tym cieniu. Po roztarciu zmienia się w jasny czekoladowy prawie matowy brąz.
Oczywiście ta dwukolorowość jest jego ogromną zaletą, ale może też okazać się wadą. Kiedy chcemy rozetrzeć granicę między lśniącą butelkową zielenią  na powiece a rozświetlającym cieniem w kąciku, niestety kameleon zamienia się w matowy brąz i tworzy matową plamkę tam gdzie raczej oczekiwałabym połysku.

Moim zdaniem butelkowa zieleń tego cienia najlepiej podkreśli brązowe oczy, zieloną tęczówkę może nieco zgasić. Czekoladowy brąz delikatnie podkreśli zielone i niebieskie oczy.

KONSYSTENCJA: Delikatna, lekka, "satynowa":) Jest to jeden z najlepiej  rozcierających się cieni jakie kiedykolwiek miałam w swojej kolekcji. Niestety mocno się pyli i przed nałożeniem trzeba mocno strzepnąć pędzelek, jeśli nie chcemy mieć kameleona pod okiem.



PIGMENTACJA: Na bazie cień wypada o wiele lepiej i mocniej się mieni. Po roztarciu traci na pigmentacji.

TRWAŁOŚĆ: Utrzymuje się na powiece cały dzień.

WYDAJNOŚĆ: Używam i używam i nie ubywa:) W tym przypadku 2g to kawał dobrego cienia.

OPAKOWANIE: Naprawdę porządny, estetyczny plastik z bardzo dobrym zamknięciem.



Kameleon to absolutny MUST HAVE każdej cieniomaniaczki! Podobno jest to zamiennik cienia club z MACa... są podobne, ale nie identyczne. Kocham Kameleona takiego jakim jest i dla mnie nie musi udawać produktu innej marki:)

czwartek, 30 maja 2013

Różowa szminka dla lata


Lato nie jest typem urody, który wygląda dobrze niemal we wszystkim. Najlepiej podkreśla go  delikatny makijaż o zgaszonych barwach.

W czarnym smoky eyes delikatne lato ( różowawa twarz, włosy ciemny blond, jasne brwi i jasna oprawa oczu, uroda bez kontrastów) wygląda chorobliwie blado, a w pomarańczowej szmince jakby umarło tydzień temu. Oczywiście to tylko moje spostrzeżenia na temat tego w czym dobrze wyglądam, a w czym wyglądam niekorzystnie.

Długo szukałam odpowiedniego koloru szminki, który pasowałby do mojej urody i w końcu znalazłam. Jest to barwa określana jako "mauve" czyli kolor malwy. Nie jest to ani czysty róż ani fuksja ani fiolet. Określiłabym ten kolor jako zgaszony róż z domieszką fioletu.

Jeśli szukasz takiego koloru szminki w drogerii to najlepiej skierować się w stronę szafy maybelline, l'oreal, essence, albo innej zagranicznej marki. Jeśli na spodzie szminki zobaczysz nazwę "mauve" to prawie na pewno trafiłaś w dziesiątkę.

Polecam wam dzisiaj 3 szminki "mauve", chociaż wcale tak się nie nazywają. Oto one:
Eveline Anti-Age nr 539
Idealna malwowa szminka, nie za różowa i nie za fioletowa. Nie ma w sobie żadnych drobin ani metalicznego połysku. Ma za to przepiękny, delikatny "wodny" połysk. Jest idealna na co dzień do delikatnego makijażu oczu. Konsystencja jest kremowa, a szminka długo się trzyma.
cena: ok 12 zł

Rimmel Lasting Finish by Kate nr 103
Jest bardziej różowa niż Eveline i zupełnie matowa.  Konsystencja jest trochę kredowata, ale szminka jest całkiem przyjemna.
cena: 19 zł, ale w promocji można ją dostać za 12 zł

Wibo Eliksir nr 4
Jest to różowa szminka, ale trochę zgaszona. Ma przyjemną maślaną konsystencję i wodnisty połysk, ale nie zawiera drobinek.
cena: ok 8 zł
Od lewej: Eveline, Rimmel, Wibo. Zdjęcie nie wyszło najlepiej, ale daję słowo, że szminki trochę się od siebie różnią.



Przygotowałam również 2 propozycje na wieczór. Ostrzegam, że jeśli delikatne lato użyje tych kolorów, to na jego twarzy widać będzie tylko i wyłącznie usta:)


 Maybelline Super Stay 10 H Tint Gloss -  Forever Fuchsia
To dosyć jaskrawe  połączenie fioletu i różu. To naprawdę trwały tint i na prawdę zostaje na ustach przez 10 godzin. Można stopniować nasycenie koloru.

Rimmel Apocalipsnr 303 Apocaliptic
Niesamowicie jaskrawy koral. Na ustach wygląd ciekawie - jak perłowy lakier do paznokci. Polecam połączyć go z błyszczykiem i delikatnie wklepać w usta. Trwałość jest przeciętna.



Od góry: Maybelline Super Stay 10 H Tint Gloss Forever Fuchsia, Rimmel Apocalipsnr 303 Apocaliptic

cienie miyo OMG! Eyeshadows

Używam tych produktów od dłuższego czasu, więc z czystym sumieniem mogę powiedzieć o nich coś więcej. Posiadam 4 kolory- fiolet, granat, pomarańcz i malinową czerwień. Opiszę każdy cień z osobna, ponieważ mają różną konsystencję i pigmentację.
Od góry z lewej: nr 46 Rockstar Robyn (fiolet), nr 42 Happy Suzzy, nr 13 Chili, nr 49 Dusty Ella



Rockstar Robyn nr 46
KOLOR - metaliczny fiolet z domieszką szarości, połyskujący na jasny szary
Ciężko opisać ten kolor, jest naprawdę unikatowy.
Polecam używać go do podkreślania dolnej powieki, moim zdaniem na górnej wygląda tandetnie ze względu na mega połysk.
KONSYSTENCJA - Kremowa, mokra, identyczna jak Kobo i Pierre Rene ( ten sam producent). Rozciera się bez problemu, ale z łączeniem z cieniami o innej konsystencji może być problem.
PIGMENTACJA - nieziemska
SPOSÓB APLIKACJI - Pędzelek odpada, chyba że bardzo krótki i zbity( w przypadku podkreślania dolnej powieki). Najlepiej używać palca, bo wtedy cień rozprowadzają się jak masełko:)
TRWAŁOŚĆ - Na bazie ok, bez bazy po paru godzinach może się wałkować. Na dolnej powiece wytrzymuje cały dzień i  pięknie ją rozświetla.
WYDAJNOŚĆ - Gdybym używała go na całą powiekę to pewnie szybko by się zużył, ale stosując tylko na dolną starczy mi na wieki.
OPAKOWANIE - Proste, nic szczególnego,  ale zawiasy dobrze się trzymają.
CENA:  ok 5-5,50 zł
DOSTĘPNOŚĆ: Z dostępnością tak sobie, ja zaopatruję się w Kosmeterii.

Happy Suzzy nr 42
KOLOR - metaliczny pomarańcz. Przy różowawej cerze wygląda źle.
KONSYSTENCJA - Kremowa, mokra, ale mam wrażenie, że aplikuje się go trochę gorzej niż Rockstar Robyn.
PIGMENTACJA-Bardzo dobra
SPOSÓB APLIKACJI - Najlepiej palcem, przy aplikacji gęstym pędzlem ten kolor trochę się ściera i traci połysk.
TRWAŁOŚĆ,WYDAJNOŚĆ, OPAKOWANIE, CENA I DOSTĘPNOŚĆ taka sama jak w przypadku Rockastar Robyn


Dusty Ella nr 49
KOLOR- przepiękny szafirowy granat mieniący się na niebiesko, nieco mniej metaliczny niż Rockstar Robyn. Zielone oczy wyglądają przy nim pięknie.
KONSYSTENCJA - Kremowa, mokra, cudowna.
PIGMENTACJA- Obłędna!
SPOSÓB APLIKACJI- Najlepiej palcem, ale nie mam problemu z aplikacją zbitym, krótkim pędzlem na powiece dolnej.
TRWAŁOŚĆ, WYDAJNOŚĆ, OPAKOWANIE, CENA I DOSTĘPNOŚĆ - Taka sama jak w przypadku dwóch poprzednich cieni.

Chili 13
KOLOR - matowa malinowa czerwień z dużą ilością różu
KONSYSTENCJA - Dosyć sucha
PIGMENTACJA - Kiepska, trzeba wklepywać, żeby uzyskać pożądany efekt.
SPOSÓB APLIKACJI - Polecam wklepywanie aplikatorem gąbeczkowym.
TRWAŁOŚĆ - Bez zarzutu, trzyma się cały dzień.
WYDAJNOŚĆ - Wydajne, ponieważ cień jest twardy i ubity.
OPAKOWANIE, CENA, DOSTĘPNOŚĆ -  Taka jak w przypadku pozostałych cieni MIYO




środa, 22 maja 2013

Moje cienie Inglot

Przyszedł czas na przedstawienie kolekcji moich cieni z Inglota:)

     Moje skarby przechowuję w paletce Lenka Kosmetik. Dla mnie jest to idealne rozwiązanie, ponieważ mieści aż 12 cieni czyli nie za dużo i nie za mało.


     Nie przepadam za ciężkimi paletami magnetycznymi z Inglota, a puste plastikowe wyglądają dość nieestetycznie bez wkładki. Z kolei wkładki z otworami do palet freedom mają otwory na co najwyżej 6 cieni. Mogłabym  długo marudzić na ten temat, ale chyba lepiej będzie jeśli przejdę do przedstawienia moich cieni.


lewy górny rząd: 351 matte, 393 pearl, 353 matte, 390 matte
środkowy: 463 double sparkle, 118 AMC shine, 402 pearl, 378 matte
dolny: 407 pearl, 52 AMC

Z założenia jest to paletka do dziennych makijaży, z cieniami, które na pewno zużyję. Najbardziej odpowiadają mi cienie perłowe z Inglota, choć ostatnio przekonałam się też do matów tej marki.

351 matte- jaśniutki rozbielony beż.
Idealny pod łuk brwiowy przy perłowych cieniach na górnej powiece. Nałożony w małej ilości w        nienarzucający się sposób rozświetla spojrzenie.

393 pearl - niesamowicie perłowy ciepły jasny beż. Jest o wiele jaśniejszy niż w opakowaniu. Dla mnie od lat niezastąpiony w rozświetlaniu wewnętrznego kącika. Nie nakładam go na całą powiekę, ponieważ dla mnie jest zbyt perłowy. Świetnie sprawdza się jako rozświetlacz do twarzy.
Zmieszany z 353 matte jest idealny jako delikatny satynowy rozświetlacz pod łuk brwiowy  albo jako rozświetlająca baza na całą powiekę.

353 matte - cień ideał. Beżowy, cielisty, po prostu kolor skóry. idealny jako baza na całą powiekę, albo... gumka do ścierania ciemniejszych cieni, które znalazły się tam gdzie nie powinny:) To zastosowanie odkryłam dzięki jednej z moich ulubionych youtubowiczek-Anecie (anetaatena5).

390 matte - brązowo-szary jasny brąz. Jest to zimny odcień idealny do podkreślania wewnętrznej części brwi. Dobrze spisuje się jako cień delikatnie podkreślający za łamanie, szczególnie pożyteczny w rękach dziewczyn, które dopiero zaczynają przygodę z makijażem.


463 double sparkle- jasny ciepły beż z drobinkami
Konsystencja jest przyjemnie kremowa, ale nie jestem do końca przekonana do tego cienia. Drobinek nie widać na oku, ale ładnie rozświetlają powiekę. Nie odpowiada mi tylko pigmentacja cienia, jest półtransparentny i trzeba nałożyć parę warstw żeby powieka wyglądała na pomalowaną. Nałożony obficie wygląda jednak przepięknie.

118 AMC shine - zgaszone złoto, bardzo lśniące-metaliczne
Mam nadzieję, że kiedyś zmienię zdanie, ale jak na razie nie wiem co mam zrobić z tym cieniem. Nakłada się fatalnie, nierówno, powieka przebija i robią się grudy. Próbowałam z bazą pod cienie, bez bazy, na inny cień i za każdym razem wygląda tak samo fatalnie.

402 pearl - niezwykły odcień, mieszanka ciepłego brązu z zimnym fioletem i szarością. Nawet nałożony na powiekę samotnie wygląda ciekawie. Na powiece ruchomej odbija światło, a w załamaniu i ponad tworzy ładną głębię.

378 matte - przez długi czas niedoceniany przeze mnie ciemny zimny brąz z fioletem. Na powiece wygląda na trochę bardziej szarawy niż w opakowaniu. Jeśli nałoży się go zbyt mocno to na pewno zostawi plamę, której nie da się rozetrzeć. Trzeba go nakładać bardzo delikatnie i stopniować kolor. Ciekawie wygląda w połączeniu z koralowym cieniem 407 pearl.


407 pearl - unikalny, koralowy cień. Wklepany przybiera koralowy odcień, a roztarty zamienia się w piękny złoty kolor, trochę miedziany, trochę z domieszką koralowego.

52 AMC - czekoladowy brąz
Cień ładnie się rozciera, jest aksamitny w konsystencji. Pigmentacja nie jest zabójcza.

Przedstawiam również 2 nowe nabytki

470 double Sparkle - brzoskwiniowy mat  z odrobiną różu i ze złotymi drobinkami
Niestety wyglądam w nim  na zmęczoną, kolor nie dla mnie. Może wymyślę dla niego jakieś nieszkodliwe zastosowanie. Pigmentacja nie jest zachwycająca, ale to wykończenie generalnie ma to do siebie.

342 matte - błotnisty brąz
Ten cień ma... jakby żółtą bazę, ale nie znaczy to że jest żółty:) Jest to piękny, interesujący, neutralny kolor. Cień genialnie się rozciera.


Na koniec moja paletka po uzupełnieniach i przemeblowaniach:)







sobota, 23 lutego 2013

Recenzja - korektor Everyday Minerals Aussie Perk Me Up

Stosuję ten kosmetyk pod oczy i oceniam tylko takie przeznaczenie

KOLOR - jasny, półprzezroczysty
WYKOŃCZENIE- perłowe
KONSYSTENCJA - aksamitna, bardzo przyjemna dla skóry
APLIKACJA - pędzlem do korektora albo dużym pędzlem do cieni
TRWAŁOŚĆ - nie znika z twarzy, ale zbiera się w zmarszczkach
OPAKOWANIE - estetyczne, porządny plastik
WADY- Niestety wysusza skórę pod oczami, widać każdą zmarszczkę. Poza tym jest bardzo widoczny, a mała ilość nie kryje cieni pod oczami.
Nie używam go jako korektor kolorytu twarzy na zaczerwienienia, ponieważ w połączeniu z sebum tworzy skorupę, jest słabo kryjący.
ZALETY - Niesamowicie wydajny, moim zdaniem nie ma daty ważności, ponieważ jest minerałem.


Recenzja - Bronzing Powder Face & Body nr 1

33 g, 24 mc przydatności, wyprodukowany w Turcji przez włoską firmę Kosan

Kupiłam ten bronzer kilka miesięcy temu, więc miałam sporo czasu żeby go przetestować w każdych możliwych warunkach. Produkt przeznaczony jest do ocieplania kolorytu twarzy i ciała.



KOLOR - Ciekawy, oryginalny, dosyć chłodny, bardzo jasny. To połączenie moreli, brudnego różu, chłodnego brązu. Świetnie nadaje się do chłodnych karnacji i totalnych bladziochów.
WYKOŃCZENIE - Pod światło widać mikroskopijne drobinki, ale na twarzy produkt wygląda na zupełnie matowy.
KONSYSTENCJA - Aksamitna, lekka, trochę pyląca, jak widać na załączonych obrazkach:) Lepiej nie przesadzać z ilością, ponieważ kolor nie staje się przez to ciemniejszy, a zbyt dużą ilość tego produktu bardzo widać.
PIGMENTACJA - Nie można zrobić nim sobie krzywdy, ale koloru nie można stopniować. Do ciemnych karnacji nr 1 nie jest najlepszym wyborem.
APLIKACJA - Najbardziej lubię nakładać go dużym, niezbyt gęstym pędzlem do pudru.
TRWAŁOŚĆ  - hmmm... niestety blednie, ale przynajmniej nie robi plam.
OPAKOWANIE - Porządny plastik i bardzo duże lusterko
CENA - 35 zł



czwartek, 10 maja 2012

Recenzja - Catrice Made To Stay Longlasting Eyeshadow

Po paru miesiacach testów z czystym sumieniem mogę powiedzieć coś na temat tych cieni. Mój kolor to 040 Lord Of The Blings (5g, 12 mc przydatności)



KOLOR - Określiłabym go jako pieczarka. Jest w nim trochę szarości, złota, brązu i  srebra. Wykończenie jest metaliczne, na pewno nie jest to produkt dla antyfanów błysku i drobinek, ja do takich nie należę. Do pracy raczej w nim nie chodzę, ale na uczelnię czy na impreze jest w sam raz.
KONSYSTENCJA - hmmm... kremowo-musowo- nie wiem jaka, ale bardzo przyjemna.
PIGMENTACJA - bardzo dobra, efekt błysku można stopniować.
TRWAŁOŚĆ - Przy moich nadzwyczaj tłustych powiekach to jedyny cień, który nie roluje sie bez bazy, wytrzymuje calutki dzień.
WYDAJNOŚĆ - baaardzo wydajne.
OPAKOWANIE- szklane, porządne, poręczne, ale niestety naklejki się zdzierają.



Pokochałam ten produkt od pierwszego wejrzenia. Jego używanie to czysta przyjemność i nie trzeba się martwić że nałożymy go za duzo albo nierówno. Świetny produkt dla początkujących. Ja nakładam do palcem i nie widzę potrzeby nakładania na siłę pędzelkiem produktu o takiej konsystencji. Ciepło paluchów powoduje, że produkt rozprowadza się lepiej.
Można go użyć na całą powiekę do makijażu mono, wtedy w załamaniu zamienia się w brąz i delikatnie konturuje oko.