środa, 10 lutego 2016

Pan That Palette - Aktualizacja

     Nadszedł czas na podsumowanie stycznia i obnażenie prawdy na temat 30-dniowego cieniowego postu. 
    Starałam się używać palety codziennie, ale stronienie od innych cieni trochę mi nie wyszło:) Niestety podniosłam stopień trudności, ponieważ przez 30 byłam zmuszona do używania cienia z palety The Balm of Your Hands (tak, zmuszona:)). Przez to cienie z palety Pierre Rene, które mogłabym nałożyć na całą powiekę, zwyczajnie leżały odłogiem. 



Z czym miałam największy problem?
     Z nudą... Już po tygodniu miałam myśli samobójcze:) Denkowanie palety jest okropne i wymaga siły woli oraz cierpliwości. Jednego i drugiego mi brak.
   Poza tym niektóre z tych cieni zwyczajnie mnie zawiodły. Jasne maty są bardzo kredowe, wyglądają na powiece jakbym nałożyła tonę tynku. Z tego powodu zastępowałam je innymi cieniami.

Czego się nauczyłam?
     Ten projekt zmusił mnie do wymyślenia zastosowań dla cieni, które w normalnych warunkach zostałyby zapomniane. Metaliczny cień nr 32 okazał się genialnym dodatkiem do bazy pod cienie. Sam w sobie jest dosyć mokry, więc idealnie się z nią miesza.

POSTĘP:





A może małe oszustwo?:)
     Ciemne cienie z reguły zużywają się wolniej, ale jest na to sposób. Kupiłam Duraline z Inglota i bezczelnie robię z nich eyelinery. Dzięki temu w czarnym cieniu wydziobałam już  ładne wgłębienie.

Moje cele na następny miesiąc
Na Youtube popularne stało się wyznaczanie krótkoterminowych celów. Moim jest dotknięcie dna w 2 cieniach -33 i 47.

Ostateczne przemyślenia
     Jestem człowiekiem małej wiary i słabej woli. Nie jestem pewna czy chcę zużyć tę paletę do końca. Możliwe, że zamienię projekt Pan That Palette na Hit Pan That Palette i spróbuję tylko dotknąć dna we wszystkich cieniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz